Upały
się zbliżają i w związku z tym sezon na chłodniki. U mnie w domu
chłodnik jest bardzo lubiany, robię go często. Najważniejsza w
nim jest botwinka – młoda botwinka. Z małymi buraczkami i
młodymi, niedużymi liśćmi. Trudno podać dokładny przepis gdyż
każdy robi pod swój smak a i pęczek botwinki nie równy pęczkowi.
- 2 pęczki botwinki,
- 2 ogórki ( ok. 15 cm),
- 1 pęczek rzodkiewek,
- szczypiorek lub szczypior od dymki,
- śmietana, jogurt lub kefir*
Botwinkę
należy oczyścić, wyrzucając brzydkie liście, porządnie umyć i
posiekać. Włożyć do garnka, zalać niewielką ilością wrzącej
wody. Parę minut gotować, nie powinna się rozgotować, powinno się
czuć kawałki buraczków „pod zębem”. Zakwasić sokiem z
cytryny. Ja daję sok z jednej cytryny.
Posolić
i pocukrzyć, zagotować i odstawić do ostudzenia. Gdy ostygnie
wstawić do lodówki.
Ogórki
umyć, nie obierać, przekroić wzdłuż na pół wyjąć i wyrzucić
pestki, pokroić w drobną kostkę. Rzodkiewki również pokroić w
drobną kostkę, szczypior i koperek posiekać.
Do
schłodzonej botwinki dodajemy ogórki, rzodkiewkę, szczypior i
koperek. Dodajemy śmietanę i jogurt lub kefir. Dodać tyle, aby
uzyskać odpowiednią gęstość – jedni wolą bardziej gęsty
chłodnik, inni troszkę rzadszy. Doprawiamy do smaku solą, cukrem,
sokiem z cytryny. Wlewamy do miseczek i dodajemy ugotowane na twardo
i pokrojone według uznania jajka - mogą być kurze albo od
przepiórek.
*Najczęściej
mieszam śmietanę 12% z jogurtem.
Uwielbiam chłodnik! Mogę jeść i latem i zimą!:))
OdpowiedzUsuńJa też. Ale prawdziwym fanem chłodnika jest mój mąż. Mógłby jeść go codziennie.pozdrawiam
Usuń:))
OdpowiedzUsuń