- boczek surowy- około kilograma.
- Sól,
- pieprz,
- czosnek,
- ziele angielskie,
- listki laurowe,
- kilka ziaren jałowca,
- kilka gałązek rozmarynu,
- piwo miodowe – około 300 ml.
Sól,
pieprz, ziele angielskie, jałowiec, czosnek (7-8 ząbków), liście
laurowe rozgnieść w moździerzu i natrzeć nimi boczek.
Trudno
mi określić ile dać której przyprawy, robię to na tzw. oko i mam
już wypracowany swój smak. Rozgniecionych przypraw z solą powinna
być duża garść.
Natarty boczek ułożyć w misce i odstawić do
lodówki na trzy dni, codziennie go obracać.
Wyjąć
z lodówki, dokładnie umyć, wytrzeć. Zrobić nową mieszankę ziół
(teraz już w mniejszej ilości) i natrzeć nią mięso, obłożyć
gałązkami rozmarynu.
Wstawić
do piekarnika nagrzanego do 210 stopni i piec 15 minut, zmniejszyć
temperaturę do 180 stopni, piec kolejne 10 minut (w tym
czasie nie otwierać piekarnika). Boczek polać piwem. Piec około
30-40 minut, od czasu do czasu polewając wytworzonym sosem, do
miękkości – czasem trzeba piec trochę dłużej, zależy od
mięsa.
polecam również boczek pieczony w niskiej temperaturze
piekny :) Szkoda że ja na diecie jestem :)
OdpowiedzUsuńa ja słyszałam, że takie boczusie nie tuczą:-)))
OdpowiedzUsuńGramusiu, bardzo dobrze słyszałaś :)))
OdpowiedzUsuńja tez jestem na diecie.. paleo! Także mi to pasuje! :)
OdpowiedzUsuń