- 2 pęczki zielonych szparagów,
- sól,
- cukier,
- 100 ml wina białego,
- 7 dag mąki pszennej,
- 7 dag skrobi kukurydzianej (może być mąka ziemniaczana),
- 6 dag cukru pudru,
- 1 łyżeczka cukru waniliowego,
- gałka muszkatołowa,
- 4 żółtka,
- 2 jajka,
- opakowanie ciasta francuskiego.
Ciasto
francuskie upiec według przepisu na opakowaniu.
Szparagi
umyć, odłamać końcówki, łebki obciąć, środkową część pokroić w drobniejsze
kawałki. Do garnka wlać 1 litr wody, zagotować z cukrem i solą. Wrzucić do niej
odłamane końcówki, ugotować do miękkości, wyjąć i wyrzucić. Wody, w której się
gotowały nie wylewać, wrzucić do niej drobne kawałki. Ugotować do miękkość,
wyjąć, zmiksować i przetrzeć przez sito. Łebki krótko (około 2 minut) obgotować
w wywarze. Wyjąć i przelać zimną wodą. Przetarte szparagi połączyć z wywarem,
dodać wino, doprawić startą gałką muszkatołową i gotować parę minut.
Płynu (przecieru), powinno być około 4 szklanek – jeżeli jest więcej to go
odparować, jeżeli mniej dodać gorącej wody. Żółtka, jajka, cukier i cukier
waniliowy ubić, dodać do nich obie mąki i wymieszać. Do gotującego się
przecieru ciągle mieszając, wlewać ubite jajka z mąką. Gotować do zgęstnienia
kremu.
Upieczone
ciasto francuskie podzielić na pół. Jeden kawałek ułożyć na półmisku, wyłożyć
na niego połowę kremu, na nim ułożyć łebki szparagów, przykryć resztą kremu. Na
wierzchu położyć drugi kawałek ciasta. Pokroić na żądaną ilość porcji (wychodzi
6-8). Ja z wierzchu posypałam sproszkowanymi malinami liofilizowanymi.
Inspiracją
do stworzenia napoleonki były „warsztaty z Magdą Gessler”. Oczekując na spóźniającą
się Panią Magdę czytałam program warsztatów.
W programie była „Napoleonka ze szparagów zielonych”. Czytając składniki wyobraziłam sobie smak tego cuda. No
i ….. zamiast sosu Bernasie (chyba chodziło o sos bearneński – bearnaise) miałyśmy zrobić sos beszamelowy z cebulą. Wyszło co
wyszło, Pani Magda nawet nie pofatygowała się aby obejrzeć, spróbować tego cuda
co stworzyłyśmy.
Po
„warsztatach” miałam ciągły niedosyt i postanowiłam zrobić własną wersję
napoleonki. Przepis stworzyłam na podstawie klasycznego przepisu na napoleonkę -
zamiast mleka dałam mus szparagowy. Wyszło fajne, polecam.
A,
no i dałam inne wino do tej napoleonki. Pani Magda polecała białe Carlo Rossi,
ja użyłam Wanui Springs Sauvignon Blanc .
.
Do zielonych szparagów Joasi polecam klasyka w tych sprawach:
Wanui Springs Sauvignon Blanc 2009
Marlborough, Nowa Zelandia. Dostępne w Makro C&C. Cena około 37 zł.
Ujmujące białe wytrawne wino o pięknej jasnej błyszczącej barwie. W nosie intensywnie pachnąca majową łąką z sadem czarnych porzeczek i pokrzywami w zagajniku kwitnących wiśni. Eksplozja wiosennych aromatów wina doskonale będzie się komponować z wiosennymi szparagami. Na podniebieniu rześkie z nienarzucaną kwasowością i subtelnie zaznaczoną owocowością, która idealnie pasuje do smaku Joasi szparagów.
Smacznego!!!
Specjalista ds. wina Bernadeta Jarosz
Do zielonych szparagów Joasi polecam klasyka w tych sprawach:
Wanui Springs Sauvignon Blanc 2009
Marlborough, Nowa Zelandia. Dostępne w Makro C&C. Cena około 37 zł.
Ujmujące białe wytrawne wino o pięknej jasnej błyszczącej barwie. W nosie intensywnie pachnąca majową łąką z sadem czarnych porzeczek i pokrzywami w zagajniku kwitnących wiśni. Eksplozja wiosennych aromatów wina doskonale będzie się komponować z wiosennymi szparagami. Na podniebieniu rześkie z nienarzucaną kwasowością i subtelnie zaznaczoną owocowością, która idealnie pasuje do smaku Joasi szparagów.
Smacznego!!!
Specjalista ds. wina Bernadeta Jarosz
P.S. Wanui Springs polecam, jako dobry przykład „typologii” szczepu sauvignon blanc. Zdradzę sekret:), gdy zapamiętacie to wino, każda degustacja w ciemno z tym szczepem w roli głównej będzie Wasza:)
Twoja "napoleonka" napewno smaczna, choć trudno mi wyobrazić sobie smak. Ale chyba "warsztaty" chyba nie za bardzo udane? Po spotkaniach z innymi mistrzami gotowania byłaś bardzo zadowolona, a tym razem chyba tak sobie? Bo co znaczy "spóźniła się", co to jest "Bernaś" (szukałam w internecie i nie znalazłam), a czemu Pani Magda nie obejrzała i nie spróbowała tego co zrobiliście? Żeby pochwalić albo uwagę jakąś dać? Może się nie znam, ale coś mi nie pasuje?
OdpowiedzUsuńwymagało by to zbyt wiele cennego czasu i zamieszania:):):)
Usuńwidocznie kamer nie było:-)))
OdpowiedzUsuńa te malinki to jak można zdobyć?
malinki kupiłam na targach "Regionalia', podobno bywają na Biobazarze, w dawnych zakładach Norblina w Warszawie. Liofilizowane owoce bywają w Kuchniach Świata, kupiłam tam żurawiny
OdpowiedzUsuńna warsztatach kamer nie było !!!
OdpowiedzUsuńnie były to warsztaty marzeń :(
OdpowiedzUsuń