Wczoraj
wróciłam zmarznięta i przemoknięta z krótkiego wypadu na Podlasie. Najpierw
mokłam i marzłam w Białymstoku a potem już tylko marzłam w Białowieży. Ale nie
narzekam, nie marudzę tylko wyrażam tęsknotę za prawdziwą ciepłą wiosną.
Dzisiaj,
gdy otworzyłam oczy przywitało mnie zachmurzone niebo i chłód za oknem. Postanowiłam
zrobić kolorowe wiosenne śniadanie, aby przywołać słońce, i chyba się udało.
Słońce nieśmiało pojawiło się na niebie.
A
ponieważ przywiozłam pełno dobra z Podlasia to i śniadanie jest z Podlasia.
Kupiłam
wspaniałe sery: Goudę tradycyjną z Rospudy, Carski z Hajnówki, serek biały –
klinek również z Hajnówki. Wspaniałe masło z Rospudy i ręcznie formowane z
Hajnówki. Na targu w Hajnówce wykupiliśmy wszystkie jajka, w sumie kupiliśmy kilka
kilogramów. W Hajnówce jajka kupuje się na kilogramy. Do tego chleb na
zakwasie, kiełbasa z mięsa wędzona w prawdziwym dymie….
I
do tego wszystkiego świeżutka sól sosnowa zrobiona z młodych pędów i kwiatów
sosny.
No
i dla urozmaicenia kwiaty mniszka z otuliny puszczy Białowieskiej, czyli można
rzec ekologiczne, i kwiaty szczypiorku. Jeżeli takim śniadaniem nie przywołałam
wiosny to ja już nie wiem, co pomoże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz