Pewnego
pięknego majowego poranka wybrałam się z Koleżanką blogerką Izą
- Pyzą na spacer, nad Wisłę w celu poznania świata roślin
jadalnych dziko rosnących.
Iza
pokazała mi różne roślinki, którymi można urozmaicić
„sklepową” zieleninę.
Między
innymi nazbierałyśmy szczaw…. Dawno go nie robiłam… nawet nie
wiem, dlaczego… ot tak po prostu.
Przyniosłam
do domu wszelkie dobra i …. Postanowiłam zrobić szczawiową, a że
lenistwo jest moim przyjacielem i nie chciało mi się siekać
postanowiłam go zmiksować. Oczywiście najpierw ten szczaw
przebrałam i umyłam. Zalałam niewielką ilością gorącego wywaru
z warzyw – marchewka, pietruszka, seler, cebula, ziele angielskie,
pieprz ziarnisty, sól. Zagotowałam, przetarłam, doprawiłam cukrem
i sokiem z limonki.
- 400 ml przecieru szczawiowego,
- 250 ml śmietany kremówki,
Miałam
400 ml przecieru szczawiowego. Ubiłam 250 ml śmietany kremówki i
delikatnie połączyłam ją z ciepłym przecierem. Jeżeli ktoś
uzna, że to za tłusto to proponuję „śmietankę” sojową do
ubijania firmy Alpro soya.
Wyszła
mi kremowa zupa szczawiowa, którą podałam z jajkiem w koszulce.
(Przepis
na jajka w koszulkach:
http://krolestwogarow.blogspot.com/2012/04/jajka-w-koszulkach-w-musie-szparagowym.html )
zupełnie inna niż moja bo ja lubię właśnie pływające farfocle szczawiu, ale zjadłabym chętnie talerz Twojej bo szczawiówę lubię bardzo, szczególnie taką z samodzielnie świeżo zebranych liści. Dziękuję, Joasiu, za miłe towarzystwo na spacerze :) Mam nadzieję, że jeszcze to powtórzymy :)
OdpowiedzUsuńDziwna ta szczawiowa, ale jeśli smakuje szczawiem to mogłabym zjeść ze smakiem:))
OdpowiedzUsuńIzo, liczę na więcej takich miłych spacerków, bardzo dziękuję :)
OdpowiedzUsuńKrysiu, ta szczawiowa jest chyba bardziej szczawiowa niż normalna szczawiowa :)
OdpowiedzUsuń