Pasztet
to coś, co bardzo w domu lubimy. Nigdy nie kupuję gotowego. Więc jak upiekę to
mamy, jak nie to…. Dlatego też robię go zawsze większą ilość i część mrożę.
Rozmrożony
też jest bardzo dobry.
Od
jakiegoś czasu dużo słyszałam o pasztecie z żurawiną, chodził za mną, chodził
aż miałam przyjemność spróbować kawałek takiego pasztetu na świątecznym
spotkaniu blogerek. Bardzo mi zasmakował i oczywiście na święta upiekłam już z
żurawiną, ale nie tylko.
Wiadomo,
jak pasztet to różne rodzaje mięsa. Jakie wybierzemy mięsa to zależy od nas.
Najważniejsze jest, aby pamiętać o odpowiedniej ilości tłuszczu i jajek. Ja
nauczona jestem, że pasztet mieli się trzy razy! I zawsze mielimy (ja wydaję
polecenie a pozostali domownicy wykonują – w końcu podział obowiązków musi być;))
trzy razy, nie ma taryfy ulgowej.
Najczęściej
piekę z mięsa, które akurat wpadnie mi w ręce – dziczyzna, wołowina, drób,
wieprzowina… ostatnio robiłam na bazie cielęciny, ze sporą ilością wątróbki
drobiowej – gęsiej.
Wyszedł
bardzo smaczny – przynajmniej tak twierdzą Ci, którzy jedli.
- 2,4 kg cielęciny - karkówka,
- 1 kg podgardla,
- 0,6 kg karkówki z dzika,
- 2 kg wątróbki z gęsi,
- 2 marchewki,
- 3 cebule,
- duża pietruszka,
- kawałek selera,
- 3 listki laurowe,
- 2 garście grzybów suszonych,
- ziele angielskie,
- pieprz ziarnisty,
- 200 g żurawiny suszonej,
- 200 g borówki ze słoiczka,
- 250 ml brandy,
- 14 jajek,
- 4 suche kajzerki,
- gałka muszkatołowa,
- imbir mielony,
- sól,
- pieprz,
- kilka plasterków boczku lub słoniny do wyłożenia foremek
Cielęcinę, karkówkę z dzika, podgardle umyć, włożyć do garnka, zalać zimną wodą (tyle, aby zakrywała mięso), dodać przyprawy, warzywa i grzyby. Gotować na niewielkim ogniu do miękkości. Wyjąć mięso i grzyby. Wywar przecedzić i włożyć do niego suche bułki. Żurawinę włożyć do garnka zalać 150 ml brandy, zagotować odstawić.
Wątróbkę
podsmażyć na oleju. Nie wysmażajmy jej za bardzo, w środku powinna być lekko
różowa, ale nie krwista.
Mięso,
wątróbkę, żurawinę i odciśniętą bułkę zemleć trzykrotnie.
Dodać
borówki ze słoika, resztę brandy, przyprawy – sól, pieprz, startą gałkę muszkatołową
i imbir do smaku – potrzebne będzie sporo przypraw. Zawsze próbuję masę mięsną,
ale robię to przed dodaniem jajek.
Następnie
dodać jajka i dokładnie wyrobić. Formy do pieczenia wyłożyć papierem, na dnie
ułożyć cienkie plasterki słoniny, układać masę mięsną. Wygładzić mokrą dłonią.
Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni około godziny.
Do
pasztetu można podać:
Też muszę upiec pasztet z żurawiną, ostatnio taki jadłam i byłam zachwycona
OdpowiedzUsuńuwielbiam domowy pasztecik ;D
OdpowiedzUsuńW życiu nie robiłam i napewno nie zrobię:) Ale zjeść można z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńdawno nie robiłam..wygląda bardzo smacznie
OdpowiedzUsuńpysznie wygląda:)
OdpowiedzUsuń