Ostatnio
bardzo dużo mówi się o mirabelkach. Z każdej strony tylko mirabelki i
mirabelki. I dzięki temu przypomniałam sobie o konfiturze mirabelkowej
przywiezionej z wakacji. Oczywiście własnej roboty a nie kupnej.
Będąc
na wakacjach natknęliśmy się na rosnące przy polnych drogach drzewa obsypane mirabelkami
(drzewa niczyje). Nie mogliśmy spokojnie obok nich przechodzić, były piękne, słodkie…
poezja.
Chwila
zastanowienia, zakup odpowiednich słoików i… produkcja ruszyła. Z części zrobiłam
konfiturę a z części nalewkę – kto nie pił niech żałuje.
Mirabelki umyć i wyjąć pestki - nie jest łatwo.
Wypestkowane mirabelki włożyć do garnka z grubym dnem. Podlać minimalną ilością wody, około ½ szklanki na cały
duży garnek. Zagotować na niedużym ogniu. Odstawić.
Następnego dnia gotować około 30 minut od zagotowania, odstawić. Kolejnego dnia (trzeciego) gotować również około 30 minut od zagotowania, następnie gorące przełożyć do wyparzonych słoików.
Słoiki ustawiać do góry dnem.
Następnego dnia gotować około 30 minut od zagotowania, odstawić. Kolejnego dnia (trzeciego) gotować również około 30 minut od zagotowania, następnie gorące przełożyć do wyparzonych słoików.
Słoiki ustawiać do góry dnem.
Ja
nie dodałam cukru gdyż mirabelki były bardzo słodkie, oczywiście jak ktoś lubi jeszcze
słodsze, może dodać cukier, około 200-300 gram na kilogram owoców - ale to zależy od słodkości owoców.
Konfitura
mirabelkowa jest świetna z grzankami jak również do kruchych ciasteczek.
Część
mirabelek jak wspomniałam przeznaczyliśmy na nalewkę. Wypestkowane (zajmuje to
trochę czasu) owoce zalać wódką (lubię słabe nalewki i dlatego zalewamy wódką
a nie spirytusem). Owoce zalane wódką powinny stać 2 miesiące.
(Oczywiście
nie należy upychać ich tak jak na zdjęciu – to było na potrzeby transportu, w
domu zostały poprzekładane do większych słoi i zalane większą ilością wódką.)
Następnie
wódkę się zlewa, owoce zasypuje cukrem w proporcji około 300 gram cukru na
kilogram owoców. Z cukrem powinny stać aż puszczą sok – cukier się roztopi. Następnie
zlewamy syrop z owoców i mieszamy z nalewem. Wlewając syrop próbujemy aby
otrzymać ulubiony stopień słodkości. Przecedzamy – najlepiej przez filtr do
kawy. Nalewamy do butelek i zapominamy. Przypominamy sobie o nalewce dopiero po
co najmniej 6 miesiącach.
a ja tam byłam, i nalewkę piłam .. a też żałuję, że w domciu bez niej obyć się muszę:-))
OdpowiedzUsuńKieliszeczek naleweczki pod bułeczkę z konfiturą!:)
OdpowiedzUsuńja z mirabelek robię kompoty, wino i bimber,który potem wykorzystuję do nalewek.Twoja nalewka faktycznie musi być słaba procentowo,moje mają po 70-80 to są chłopskie,damom robię 20-25
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńna 1 kg mirabelek ile dodać alkoholu?
Ilości w litrach na kilogram nie podam gdyż mąż robi to na tak zwane oko. Wrzuca owoce do słoja i zalewa wódką, tak aby owoce były przykryte, tak około centymetra.
UsuńJa na konfitury nie dryluje prościej ugotować z pestkami, po ostygnięciu przecieram przez durszlak szybciej jest :)
OdpowiedzUsuńNa wino i nalewki trzeba drylować ;(
można i tak, ale otrzymujemy inna konsystencję. Ja lubię czuć owoce, po przetarciu otrzymujemy pulpę :(
UsuńWłaśnie nastawiłam nalewkę z Twojego przepisu. Muszę czekać ale zapach już jest zniewalający. :)
OdpowiedzUsuńteraz trzeba uzbroić się w cierpliwość :)
Usuń