3
grudnia na zaproszenie http://urodaizdrowie.pl
oraz restauracji Akademia
mieszczącej się w Warszawie przy ulicy Różanej 2 miałam przyjemność
degustować kilka dań z ich karty.
Restauracja
mieści się w narożnej kamienicy przy bardzo ruchliwej ulicy. Nie ma to jednak
wpływu na komfort wewnątrz, jest cicho i przytulnie.
Na
dole spora sala z ogromnym lustrem na ścianie – świetny pomysł doskonale
powiększający przestrzeń. Całość utrzymana w jasnej – białej tonacji.
Na górze
zdecydowanie przytulniej- między innymi pufy, na których można „ zalec” i
sączyć kawę lub drinki.
Na
ścianach wiszą obrazy Andrzeja Pągowskiego, które można kupić.
Dysponowaliśmy
kwotą 300 zł na dwie osoby i całym menu do wyboru. Ponieważ chcieliśmy
spróbować jak najwięcej różnych dań braliśmy po jednej porcji na dwie
osoby.
Przed
przyjściem do restauracji rozmawiałam z dwiema osobami, które zachwycały się
podawanymi tu potrawami. Sprawiło to, że nabrałam podejrzeń i szłam z
nastawieniem na znalezienie tak zwanej „dziury w całym”.
I
już pewien zawód po przejrzeniu menu i karty win. Menu jest relatywnie krótkie
i dobrze przemyślane – każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Karta
win jest zdecydowanie dłuższa. Znajdziemy tu wina praktycznie z każdego liczącego
się regionu winiarskiego.
Każdy
znajdzie tu coś, co lubi i co pasuje do proponowanych dań.
Ceny
win zaczynają się poniżej 100 zł za butelkę. Duży wybór win w przedziale
cenowym 100-150 zł choć oczywiście jest dużo droższych etykiet.
Miłym
zaskoczeniem są wina sprzedawane na kieliszki. Zaczynając od Voveti Prosecco Brut DOC, Moet & Chandon Brut Imperial po Moet & Chandon Grand Vintage 2004. Wina białe to między
innymi Australijskie Chardonnay oraz Chablis.
Czerwone to hiszpańskie Tempranillo, chilijskie Cabernet Sauvignon oraz portugalskie
Callabriga Douro 2009.Na deser słodkie Porto LBV Taylor’s 2007.
Również
karta mocnych alkoholi prezentuje się bardzo dobrze, jest przemyślana i kompletna.
Przy kolejnej wizycie zamierzam zdegustować wódki młody ziemniak. Dostępne są
roczniki 2009,2010,2011,2012. Zostaliśmy zapewnieni że każdy rocznik charakteryzuje
się indywidualny aromatem i smakiem. Trzeba będzie to sprawdzić.
My do picia zamówiliśmy lemoniady:
truskawkowo-
żurawinową
oraz pomarańczową z imbirem i
kardamonem. Obie bardzo smaczne i ładnie podane.
Jako
czekadełko w Akademii podawany jest chleb pieczony na zamówienie, z żurawiną
(bez żurawiny też był) oraz oliwa z Hiszpanii. Chleb i oliwa bardzo smaczne.
Ponieważ
zamawialiśmy jedno danie na dwoje otrzymywaliśmy dodatkowe talerze abyśmy nie
musieli jeść „z jednej miski”. Na stole cały czas panował porządek.
Pierwszym zamówionym
daniem były – „Grillowane macki ośmiornicy na salsie z granata i kalafiorowym
puree z curry” (69 zł). Nie będę ukrywała, że wybór dania był przemyślany –
przeważnie otrzymujemy gumowatą ośmiornicę a tu… delikatna, wspaniała… i ta
salsa. Idealnie skomponowane smaki – granat, rodzynki, kapary, orzeszki pinii… a
i jeszcze delikatne, kruche krążki czerwonej cebuli. Wspaniała przystawka.
Następnie
otrzymaliśmy „Spaghetti carbonara” (35 zł) . Sos ze śmietaną – ja wolę bez
śmietany ale chyba u nas przyjęło się, że carbonara musi być ze śmietaną. I
tu mogę się „przyczepić” – jak dla mnie rucola jako garnie była zbędna.
Kolejnym
daniem był „Sandacz na szpinaku z sosem szczawiowym” (60 zł). Idealnie
skomponowane i przygotowane danie. Sandacz delikatny, idealnie ugotowany i bez
ości !. Szpinak jak trzeba. Wspaniały placek ziemniaczano łososiowy na spodzie…
. Danie kompletne.
Na
zakończenie „Comber z sarny podany z sosem jałowcowym, szpinakowymi szpeclami oraz
karmelizowanymi burakami” (97 zł).
I
od czego zacząć? Od tego, że sarna delikatna, idealnie różowa w środku… że szpecle
szpinakowe bardzo smaczne… że sosu jałowcowego zdecydowanie za mało… bo można
by w głębokim talerzu go podawać…. No może buraczki bym troszkę zmieniła, dla
mnie troszkę za ostre (za mocna zalewa octowa) ale generalnie danie medalowe.
Deseru
już nie zamówiliśmy, ja jeszcze tylko poprosiłam o herbatę. Otrzymałam
filiżankę z plasterkiem pomarańczy i świeżego imbiru, w imbryczku parzyła się herbata,
uzupełnieniem był miód podany w kieliszku. Miód pochodził z pasieki Taty pana Barmana. Całość wspaniała, rozgrzewająca i ten aromat….
Wyszliśmy
najedzeni ale bez uczucia ciężkości. Dania nie należą do najtańszych ale zdecydowanie warte swojej ceny. Restauracja
dobra na lunch jak również na niedzielny rodzinny obiad.
W
weekendy podawane są dania z kuchni polskiej: gołąbki, schabowe, placki ziemniaczane,
flaczki….
Gotował
dla nas Szef Krzysztof Kowalski. 20 letnie doświadczenie oraz gotowanie dla
Pary Prezydenckiej są doskonałą rekomendacją.
fajnie, że byliście w środku tygodnia i dnia więc mogłaś porobić zdjęcia wnętrza - ja nie chciałam zakłócać kolacji innym gościom :)
OdpowiedzUsuńbyliśmy w ciągu dnia, kilka stolików zajętych, więc można było spokojnie i zdjęcia porobić i się porozglądać :)
UsuńDzień dobry. Tego dnia w restauracji od 15:00 były przygotowania imprezy świątecznej. Dlatego przyjmowaliśmy rezerwacje tylko na krótki czas. W tym Państwa :-) Pozdrawiam, Manager/ Akademia
Usuńbardzo się cieszymy, że spokojnie mogliśmy się porozglądać i posmakować... a było czym. Przygotowania do imprezy widzieliśmy. Serdecznie pozdrawiamy
Usuńszkoda, że nie zjedliście deseru, ja osobiście polecam sernik, dla mnie był mistrzostwem świata :)
Usuńdla nas ten comber sarni był jak deser... pyszny :)
UsuńRestauracja niedaleko mnie, a jakos nigdy tam nie zaglądałam. Odstraszała mnie pusta sala i jeszcze kilka rzeczy. Ale skoro chwalisz potrawy, obsługę itp to przy najblizszej okazji zawitam tam.
OdpowiedzUsuńnaprawdę warto zajrzeć :)
Usuń