piątek, 30 maja 2014

Noc Restauracji - Białystok

Jakiś czas temu miałam przyjemność uczestniczyć w kulinarnym study tour do Białegostoku.
Głównym celem podróży było poznanie smaków regionu oraz zapoznanie się z kilkoma daniami przygotowanymi na tegoroczną Noc Restauracji, która już tuż, tuż....
Mieliśmy przyjemność spróbować trzech dań, skomponowanych specjalnie na tę jedną w roku noc. 
 

Zaczęliśmy od wizyty w Best Western Hotel Cristal, gdzie Peter Vrochopoulos przygotował dla nas tatara z żubra z wódką żubrówką.
Tatar bardzo delikatny, z lekkim - idealnie zbalansowanym, posmakiem trawy żubrowej. Świetnie wpisuje się w klimat podlaskiego regionu, tak kojarzącego się z żubrami i trawą żubrową, bez której głupio wracać do domu z tych okolic . Sprzedawana, na niemal każdym rogu, kojarzona głównie z wódką, jest świetną przyprawą do dań, nie tylko mięsnych.


Tatar został przygotowany na „naszych oczach”, przez samego Szefa Petera Vrochopoulosa, którego z USA do Białegostoku sprowadziła miłość. Jak widać pokochał również smaki regionu, co udowodnił swoim daniem.


Kolejnym przystankiem była Trattoria Czarna Owca , gdzie Szef Grzegorz Chlebowicz przygotował delikatne pierogi z ogonem wołowym, skąpane w sosie z lekko palonym masłem.
Tu zgodnie przyznaliśmy iż mięso powinno być siekane a nie mielone. Przez zmielenie ogon wołowy stracił nieco swój charakter . Zamiast rukoli zdobiącej danie podałabym przesmażoną na chrupko szałwię zamiast topić ją w sosie maślanym. Po niewielkiej korekcie to danie może być jednym z lepszych dań Nocy Restauracji. Biorę również pod uwagę stosunek ceny do jakości.


Ostatnim daniem był Libacom z gomboclami z dynią i konfiturą z czerwonej cebuli - gęsie udko nadziewane wołowiną z gomboclami (coś w rodzaju czeskich knedli) z dynią i konfiturą z czerwonej cebuli w Restauracji Tokaj. Danie przygotowane przez Szefa Attilę Totfh – Węgra. Niestety danie miało pecha :(
Było one na końcu naszej trasy – godzina była już dosyć późna, my po całym dniu spędzonym na degustacjach, cały czas pojawialiśmy się z opóźnieniem – a jak wiadomo dania z gęsi nie lubią czekać na gości, zdecydowanie lepiej się czują gdy to my na nie czekamy. Gęś odgrzewana niestety robi się sucha, pewnie z tej złości, że musiała czekać.

Atmosfera prawdziwe węgierska – muzyka na żywo, mimo bardzo późnej pory. Na zakończenie węgierski likier ziołowy Unicum o korzennym gorzkim smaku, który wspaniale działa na trawienie – polecam na zakończenie wędrówki po restauracjach, wpaść na kieliszek tego specjału.
Wracając do gęsi – myślę, że gdyby nie wcześniej wymienione mało sprzyjające warunki, danie zasługuje na pochyleniem się nad nim...
Nie mogłam sobie odmówić zjedzenia całej porcji gęsi... gomboclom powiedziałam - nie, zabrakło już miejsca...
Ciekawa jestem Państwa doznań kulinarnych po tej szczególnej nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz