Jednym z punktów programu była kolacja, do przygotowania której użyte zostały produkty ze znakiem Chroniona Nazwa Pochodzenia. Oprócz „wyjazdowych” produktów ( wiśni nadwiślanka, fasola wrzawska ) została użyta kiełbasa lisiecka, chleb prądnicki , suska sechlońska.
Kolację przygotowywali dla nas, w kolejności serwowanych dań: Tomasz Hartman (Szajnochy 11 Wrocław),Grzegorz Łapanowski, Łukasz Toczek (Metamorfoza Gdańsk), Tomasz Trąbski (Concordia Poznań), Tomek Woźniak (Kitchen Restaurant Warszawa) oraz Robert Harna (Warszawska Akademia Kulinarna).
W przygotowaniu kolacji mieli również udział blogerzy. Nieskromnie przyznaję się do wydrylowania wiśni potrzebnych do wszystkich dań :). No, nie sama, robiłam to razem z Mirą, gdyż do obsługi drylownicy potrzebne były dwie osoby.....
Pierwszym daniem był „palony chleb prądnicki z olejem rydzowym z chutneyem z wiśni nadwiślanek” - przystawka przygotowana przez Tomasza Hratmana. Chleb nasączony olejem rydzowym, a następnie opalony. Do chleba ser koryciński, polskie pomidory i olej szczypiorkowy. Proste a jednocześnie bardzo ciekawe danie, inspirowane wspomnieniami z dzieciństwa – chleb z ogniska i pomidory z ogródka.
Następnie otrzymaliśmy Caprese.pl Grzesia Łapanowskiego. Skoro nawiązanie do popularnej sałatki to wiadomo, że był ser i pomidory.
Zamiast mozzarelli starty ser koryciński, a do niego pomidory. A aby było ciekawiej było to kilka odmian pomidorów: malinowe, żółte, bawole serce, czarne, koktajlowe. Role dodatków pełnił tarty oscypek, kwiaty nasturcji oraz, jeszcze niedojrzałe nasiona fasoli wrzawskiej.
Pierwszym daniem mięsnym była kompozycja Łukasza Toczka – sarna z wiśniami nadwiślankami, słonecznikiem i olejem rydzowym. Mięso tak jak powinno - różowe w środku, do niego kurki, podprażone na oleju rydzowym pestki słonecznika, wiśnie....idealna kompozycja, o ile pominiemy kiełbasę lisiecką....
Ja najbardziej czekałam na drugie danie mięsne – pierś gołębia z udkiem confit, soczewicą duszoną w konfiturze z wiśni nadwiślańskiej i kurkami. Nigdy nie jadłam gołębia, a dużo dobrego o nim słyszałam. I już wiem, plotki okazały się prawdą. Tomek Trąbski przygotował wspaniałe danie, idealna pierś z gołębia grzywacza a do niego soczewica z kurkami i sos z wiśni nadwiślanki i suski sechlońskiej.... Wszystkie podane nam dania był wspaniałe, ale to najbardziej zapadło mi w pamięć.
Kolejnym daniem była polska jagnięcina z jabłkiem i miętą w wykonaniu Tomka Wożniaka. No cóż... jagnięcina bez zarzutu :)
Na deser otrzymaliśmy ciastko z fasoli wrzawskiej z żelem z maślanki w wykonaniu Roberta Harny. A do niego sorbet z wiśni nadwiślanki (jak nikt nie słucha to przyznam się – zjadłam kilka porcji tego sorbetu). Całość zdobiły świeżo zebrane kwiaty fasoli wrzawskiej.
Kolacja odbyła się w przepięknej scenerii na dziedzińcu zamku w Janowcu. Do tego wspaniałe dania, miłe towarzystwo, uczyniły z tego wieczoru wspaniałe wydarzenie, które będę długo wspominać....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz