W
ramach spotkania odwiedziliśmy Bartnika Sądeckiego, MiasteczkoGalicyjskie a w nim spotkanie z fasolą Piękny Jaś z Doliny Dunajca
oraz Tłocznię Maurera w Łącku.
Pierwszym
punktem programu była wizyta u Bartnika Sądeckiego w Stróżach.
„Rodzinna
firma została założona w 1973 r. w Stróżach k/Grybowa -
miejscowości malowniczo położonej na pograniczu Beskidu
Sądeckiego, Beskidu Niskiego i Pogórza Ciężkowickiego. Tereny
ekologicznie czyste, bo znajdujące się z dala od ośrodków
przemysłowych, stały się idealną bazą dla gospodarstwa mającego
w zamyśle założycieli pozyskiwać najwyższej jakości produkty
pszczele. Pierwsze lata prowadzenia gospodarstwa były dla jego
właścicieli nieustanną nauką, doskonaleniem wiedzy i umiejętności
oraz żmudnym zbieraniem doświadczeń. Czas ten zaowocował, po 1989
roku, niezwykle dynamicznym rozwojem firmy, powszechnie znanej i
cenionej w Polsce, Europie oraz wielu krajach świata, której
pasieki liczą ponad półtora tysiąca pni. Pozyskiwane są tu
zarówno delikatne miody wiosenne, późniejsze, niezwykle cenne,
szlachetne miody lipowe i spadziowe, najwyższej jakości miody
odmianowe, a także inne produkty pszczele: pyłek kwiatowy, wosk,
propolis, mleczko pszczele oraz pierzga. „
Bartnika
znam od wielu lat i obserwuję rozwój firmy – od piwnicy/garażu
po wielką firmę.
W
programie oferty „Smaki Sądecczyzny” jest zwiedzanie
historycznej kolekcji uli,
warsztaty w Miodowej Szkole - degustacja
miodów oraz wyrób świec i wypiek ciasteczek miodowych oraz obiad
(nie wiem czy nie powinnam napisać lunch - takie modne słówko) z
kuchnią opartą na miodzie.
W Sądeckim Bartniku jest 5 szefowych
kuchni, które wspólnie zarządzają kuchnią i wbrew przysłowiu
„gdzie kucharek 6, tam nie ma co jeść”, w Bartnej Chacie jest
co jeść i to smacznie zjeść.
Na
obiad podano nam:
- Zupa patriotycza z kozim serem – połączenie na jednym talerzu kremu z buraków i kremu z pora. Zupa otrzymała w tym roku tytuł „Perła Kulinarna”, Poznań 2014. Uważam, że całkiem zasłużenie. Ser kozi wytwarzany jest na miejscu.
- Pierś
kurczaka glazurowana sądeckim miodem spadziowym, podana na lustrze
konfitury z derenia z miodem pitnym, podana z kluseczkami oraz
bukietem surówek. Danie bardzo ładnie skomponowane. Konfitura
dereniowa oczywiście „domowa”. Bardzo przypadła mi do smaku
mizeria z miodem, zamiast cukru... świetny pomysł.
Mam
tylko jedne zastrzeżenia do dania – nie lubię takiej
prezentacji, ale może się coś zmieni... :)I oczywiście napój miodowo – miętowy z cytryną. Jak ja lubię takie napoje zamiast coli czy innych wynalazków
Ogólnie dania bardzo smaczne, bez zbędnego przekombinowania, tak jak być powinno. Warto będąc w okolicy wpaść do Bartnej Chaty na obiad.
Punkt programu bez zastrzeżeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz