Pasztet z zająca kiedyś często pojawiał się na stołach. W okresie przedświątecznym, za niejednym oknem wisiał zając i kruszał. Na święta był pasztet, a na Nowy Rok comber.
Mięso
włożyć do garnka, dodać przyprawy, włoszczyznę, grzyby i zalać
zimną wodą ( tylko tyle aby przykryć mięso) i gotować na
niewielkim ogniu do miękkości. Odstawić do ostudzenia. Wyjąć
mięso na półmisek i obrać je z kości. Wywar przecedzić,
namoczyć w nim suchą bułkę.
Wątróbkę
podsmażyć na różowo w środku.
Trzykrotnie zemleć
mięso razem z wątróbką i odciśniętą bułką.
Masę
mięsną dokładnie wymieszać doprawiając do smaku świeżo tartą
gałką muszkatołową, solą i pieprzem.
Następnie
dodać jajka i dokładnie wymieszać.
Formy
do pieczenia (keksówki) wyłożyć papierem do pieczenia. Na dnie
ułożyć plasterki boczku. Ułożyć pasztet, zwilżonymi dłońmi
wyrównać wierzch. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni.
Piec około 50 – 60 minut.
- Przodek z zająca*,
- 250 g wątróbki (ja użyłam wątróbkę z królika),
- 250 g tłustej wieprzowiny,
- cebula,
- 1/2 średniego selera,
- 1 pietruszka,
- 2 listki laurowe,
- pieprz,
- garść grzybów suszonych,
- 4 jajka
- gałka muszkatołowa,
- sól,
- pieprz,
- 100 g boczku wędzonego,
*
to co nam zostaje z zająca po wycięciu combra i tylnych nóg
Wykwintny :)
OdpowiedzUsuń:) a jaki pyszny :)
Usuń