Na zaproszenie producenta Cisowianki miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu, w ramach Perlage Tasting Club w Nałęczowie.
Wizyta zaczęła się od wizyty w hali produkcyjnej/rozlewni wody Cisowianka. Mogliśmy prześledzić cały proces zamykania wody w butelki. Od preformy butelki, aż do palety butelek z wodą. Fascynujący spektakl. Teraz już trochę inaczej postrzegam butelkę z wodą stojąca na półce w sklepie.
Następnie zostaliśmy zaproszeni na degustację win: Typowe wina ze znanych regionów.
Degustację prowadził Prezydent Stowarzyszenia Sommelierów Polskich Piotr Kamecki,
a V-ce Prezydent Tomasz Kolecki Majewicz dzielnie mu pomagał: napełniał kieliszki, odpowiadał na wiele podchwytliwych pytań. W trakcie spotkania mieliśmy możliwość spróbować następujących win:
Alain Cailbourdin Les Cornets 2012 z apelacji AOC Pouilly-Fume
Alois Lageder Porer Grigio 2013 z apelacji Pinot Grigio delle Venezie IGT
Cantine
Mesa Giunco 2014 z apelacji Vermentino di Sardegna DOC
Mittelbach
Gruner Veltliner Signature Smaragd 2010 z Wachau
Mario
Gagliasso Langhe Nebbiolo Ciabot Russ 2012 z apelacji DOC Langhe
Nebbiolo
Ridge
Zinfandel East Bench 2012 z apelacji Sonoma Country
Domaine
Brusset Tradition le Grand Montmirail 2013 z AOC Gigondas
II
Brecciarolo Gold 2012 z apelacji Rosso Piceno Superiore DOC
Cantine
Farnese Due Lune 2011 z apelacji Sicilia IGT
Folle
Primitivo di Manduria 2011 a apelacji Primitivo di Manduria DOC
Po degustacji, odbył się lunch przygotowany przez Szefa kuchni konceptu restauracyjnego Water & Wine, Marka Flisińskiego.
„Pierwszą fascynacją Marka była kuchnia włoska. Dlatego nauczył się włoskiego i wyjechał tam na staż. We Włoszech miał szansę poznać tajniki nowoczesnych technik kulinarnych, które w Polsce były w tym czasie nieznane lub nieśmiało raczkowały wśród gastronomicznej awangardy. Miał szczęście pracować z najlepszymi. Jednym z jego mistrzów był Terry Giacomello – niekwestionowany guru kulinarnego świata.
Restauracje, w których Marek uczył się sztuki kulinarnej należą do wąskiego i elitarnego kręgu. Między innymi miał on okazję gotować dla Julii Roberts i Luciano Pavarottiego.”
Wina do potraw dobierali Piotr Kamecki, oraz Tomasz Kolecki Majewicz.
Marek Flisiński przygotował ucztę dla oczu, podniebienia i węchu, oraz... do zabawy.
Po za „konkretnymi” daniami, otrzymaliśmy kilka amus-buche, które cieszyły nie tylko usta, ale również bawiły, o czym można przekonać się oglądając zdjęcia z ich degustacji :). Na większości zdjęć Tomasz Kolecki, gdyż siedział naprzeciw mnie i był bardzo wdzięcznym modelem :)
Jako pierwsze otrzymaliśmy pieczarki „posadzone” w doniczkach na mchu, z którego (po wlaniu cudownego płynu;) ) unosiły się opary mgły o zapachu mchu.
Kolejną przystawka był świeży ser z rabarbarem, zapakowany w liście rabarbaru, przewiązany sznurkiem.
Następnie pojawiły się zamknięte torebki, nóż z rękojeścią z gałązki winorośli, oraz miseczka z zielonym sosem. I znowu zabawa :) w torebkach chipsy z podwędzanego ziemniaka, posypane pudrem z lubczyku, do nich majonez ziołowy. Aromat uwolnił się po otwarciu torebki. Okazało się, że chipsy mogą być pyszne :) Po chipsach przyszła kolej na menu składające się z ośmiu dań.
Chłodnik szparagowy, pięknie podany, a do niego Jane Ventura Reserva Brut Nature 2012. Jedyne zastrzeżenie, jak dla mnie chłodnik trochę za słodki.
Następnie młody ziemniak z lubczykiem i kawiorem.
Po przystawkach przyszedł czas na dania główne – było ich cztery.
Jako pierwsze pojawił się marynowany pstrąg z ogórkiem. Ogórek w trzech postaciach: ketchup ogórkowy, kulki z ogórka, sos ogórkowy. Podane ze świeżo tartym chrzanem.
Do ziemniaka i do pstrąga Schloss Maissau Gruner Vetliner 2013 Weinviertel.
Następnie sum sous vide przykryty liściem funkii z pędami chmielu i chrupiącym żółtkiem (żółtko sous vide, panierowane, smażone). Sum nie zachwycał... ale dodatki zdecydowanie tak.
Do suma St. Andrea Orokke 2011 Eger.
Kolej na dania mięsne: grasica, dzikie zioła i sos z grillowanych szparagów. Piękne i smaczne danie. Zioła oczywiście świeże z ogrodu Szefa kuchni i pobliskich łąk.
Do grasicy Delheim Shiraz 2012 Stellenbosch.
Drugim daniem mięsnym była jagnięcina z kapustą, emulsją z pokrzywy i pędami groszku.
Przyszła kolej na deser - kandyzowane szparagi, lody szparagowe, kruszonka migdałowa, granita ze świeżego mleka, młode igły sosny. Całość skropiona miętowa oliwą. Bardzo ciekawy (pozytywnie ciekawy) deser. Ktoś powiedział, „że niby dobre, ale malizną czuć” ;)
Drugim deserem był sorbet z gruszki w sosie truskawkowym. A do niego Araldica Moscato d'Asti 2013.
Na zakończenie spotkania otrzymaliśmy dwie petit fours, czyli dwie przekąski cukiernicze.
Pierwsza wzbudziła uśmiech na naszych twarzach – rzodkiewki w białej czekoladzie, wiszące na drzewku. Każdy sam musiał zdjąć z drzewka swoja rzodkiewkę.
Ostatnim akcentem była śliwka nałęczowska.
Podsumowując: przyjemnością powtórzyłabym menu, nawet z sumem :)
Na zakończenie wizyta w kuchni i rozmowy z Szefem,
degustacja nalewek oraz
zwiedzanie mini winnicy oraz ogrodu z którego produkty mieliśmy okazję jeść przed chwilą.
Bardzo dziękuję Cisowiance za wspaniały pełen wrażeń i doznań smakowych dzień.
świetny artykuł !
OdpowiedzUsuńPerlage Tasting Club to fantastyczna sprawa. Potrawy wyglądają obłędnie :)
OdpowiedzUsuń