Próbowaliśmy
„prosto z krzaka” dojrzałe winogrona kilku odmian. Próbowaliśmy wyobrazić sobie jakie wino z nich powstanie.
Oglądaliśmy plac budowy pokojów gościnnych oraz sali
degustacyjnej.
Próbowaliśmy
również sobie wyobrazić jak będzie to wszystko wyglądało po
zakończeniu prac budowlanych.
W pierwszych dniach czerwca, jadąc na V ogólnopolski festiwal nieskończonych form sera, który co roku odbywa się w Sandomierzu, po raz kolejny postanowiliśmy odwiedzić winnicę i jej przesympatycznych właścicieli.
Sandomierz
dzieli od Daromina niecałe 20 kilometrów (20 minut jazdy
przepięknymi drogami wśród pól, między innymi młodziutkiego
słodziutkiego groszku – pycha przynajmniej w czerwcu).
W
ciągu kilku miesięcy zmieniło się bardzo wiele. Budowa
zakończona.
Na gości czekają nowiutkie, bardzo sympatyczne i dobrze wyposażone pokoje oraz duża sala degustacyjna.
Na gości czekają nowiutkie, bardzo sympatyczne i dobrze wyposażone pokoje oraz duża sala degustacyjna.
My
zamieszkaliśmy w jednym z nich. Do dyspozycji gości jest doskonale
wyposażona kuchnia, lodówki na wino i sklep z winami dosłownie za
ścianą.
Piękne widoki i cisza przerywana od czasu do czasu wystrzałami z armaty. To okoliczni sadownicy straszyli szpaki, aby całkowicie nie wyżarły dojrzewających czereśni.
Niewątpliwą, dodatkową atrakcją dodawaną w pakiecie jest najmłodsza mieszkanka winnicy Gapa. Jak już się z kimś zaprzyjaźni nie odstępuje i ma ma przebacz – zabawa do upadłego.
Piękne widoki i cisza przerywana od czasu do czasu wystrzałami z armaty. To okoliczni sadownicy straszyli szpaki, aby całkowicie nie wyżarły dojrzewających czereśni.
Niewątpliwą, dodatkową atrakcją dodawaną w pakiecie jest najmłodsza mieszkanka winnicy Gapa. Jak już się z kimś zaprzyjaźni nie odstępuje i ma ma przebacz – zabawa do upadłego.
Do domu zabraliśmy młode liście winorośli z których powstały gołąbki zawijane w liście winogron - dolmadakia.
Dni spędzaliśmy na Sandomierskim ryku degustując sery, uczestnicząc w seminariach, przyglądając się pokazom kulinarnym na wieczór wracaliśmy do Daromina.
Tam na tarasie sprawdzaliśmy czy starsze roczniki win dobrze się rozwijają. Smakowały super.
Degustowaliśmy w przemiłym towarzystwie gospodarzy, Basi i Marcina oraz Macieja i Renaty starsze i nowsze roczniki oraz te które dopiero powstaną (ale te już w piwnicy).
Ogromne przeżycie i wielka przyjemność. O winach napisał Maciej Nowicki i my się pod jego opiniami oczywiście podpisujemy.
W piwnicy podziwialiśmy zakopane, puste jeszcze, gruzińskie amfory kwewri. Czekamy z niecierpliwością na pierwsze wina w nich zrobione.
Podczas pobytu przygotowałam dla nas kolację, korzystając ze świetnie wyposażonej kuchni dla gości.
To kiedy pierwsze wino z kvevri?
OdpowiedzUsuńoj, pewnie zależy od zbiorów....
Usuń