Tapas popularne przekąski podawane w Hiszpanii do wina. Skąd taka nazwa? Tapa – to po hiszpańsku pokrywka, przykrywka.
Bardzo
dawno temu, w XII wieku, król Alfons X Mądry, zarządził aby w
oberżach do wina, zawsze podawano przekąskę, aby zapobiec upijaniu
się gości. Przekąską tą, którą przeważnie był kawałek
szynki, chorizo lub ser przykrywano dzbanek z winem, co chroniło je
przed natrętnymi muchami.
I
od tego przykrywania wzięła się nazwa tapa – pokrywka. Stąd
nazwa przekąski – tapa, czyli tapas.
Plac
Hiszpański
Inna
legenda wspomina króla Alfonso XIII, któremu to podczas wizyty w
Kadyksie, podano puchar Jerez przykryty plasterkiem szynki. Kelner
przykrył wino, aby piasek nie dostał się do pucharu z napojem.
Królowi pomysł się bardzo spodobał i poprosił o następny
puchar, również przykryty...
Która
historia jest prawdziwa?
Teraz
tego nie rozsądzimy. Przyjmuje się, że wzwyczaj nakrywania naczyń
z winem wywodzi się z Andaluzji, a skoro tak, to będąc w
Hiszpanii, a zwłaszcza w stolicy Andaluzji Sewilli, nie sposób nie
zjeść kilku tapas.
Katedra
św. Marii La Catedral de Sevilla
Podczas
pobytu w Sewilli, na zaproszenie Biura Radcy do spraw turystyki
Ambasady Hiszpanii w Polsce, miałam przyjemność degustowania różne
tapas, nie tylko w miejscowych tapas barach ale i restauracjach.
Mieliśmy
możliwość spróbowania wielu różnych przekąsek, od tych
najprostszych – plasterków szynki, chorizo (chorizo –
dojrzewająca kiełbasa z dodatkiem suszonej, mielonej papryki, jest
najpopularniejszą kiełbasą w Hiszpanii), sera czy oliwek, kanapki
z anchois, łososiem... po bardziej skomplikowane i rozbudowane –
foie gras, sałatki z tuńczykiem, owoce morza w tempurze....
Opowieść
należy zacząć od wizyty w najstarszym tapas barze El Rinconcillo, w Sewilli, założonym w 1670 roku. Przy ulicy
Gerona 40, El Rinconcillo istnieje od 1897 roku. W barze tym
kultywowane są stare tradycje.
Jest
jeden zwyczaj, który dla nas może wydawać się szokujący, goście
stojący przy mahoniowym barze, lub przy którejś z typowych
andaluzyjskich beczek, używane papierowe serwetki rzucają na
podłogę, co jakiś czas podłoga jest zamiatana.
Pod
sufitem, podobnie jak w większości barów, wiszą całe szynki,
oczywiście ze świń rasy iberyjskiej.
Na
ścianach zachowały się oryginalne, stare zdobienia i ceramiczne
płytki.
Tu
otrzymaliśmy klasyczne tapas:
plastry szynki iberyjskiej, lomo
(polędwica dojrzewająca, oczywiście ze świń rasy iberyjskiej*),
plasterki sera.
Następnie na stół wjechał smażony na oliwie
szpinak z ciecierzycą,
łopatka ze świni
iberyjskiej z frytkami i smażonymi Pimientos de Padron (papryczki z
Padron).
I oczywiście słodycze, które dla mnie są jednak za
słodkie.
Ostatnim
punktem programu pobytu w Sewilli, był obiad w restauracji Ispal,
której kuchnia to nowoczesna odsłona starych przepisów sięgających
XIII wieku.
Korzysta się tu wyłącznie z naturalnych, miejscowych
produktów.
Nazwa
restauracji sięga do korzeni, tureckiej osady Ispal, na miejscu
której powstała Sewilla.
Na
początek otrzymaliśmy sewilską sałatkę z tuńczyka, według
przepisu z XIX wieku. Sałatka jest bardzo zbliżona do naszej
sałatki warzywnej.
Następnie
pyszny pasztet ze szczęśliwego kurczaka z galaretką z jerez –
hiszpańskie/andaluzyjskie wino wzmacniane.
Kolejnym
tapas była figa zamknięta w kozim serze, z jabłkowym musem.
Szpinak
z ciecierzycą, tym razem formie krokietów.
Danie
główne to tylna część łopatki, tak zwana secreto, ze świni
rasy iberyjskiej karmionej żołędziami, ziemniaki ze szpinakiem
oraz biszkopt o smaku mojo picon. Secreto świetnie nadaje się na grilla i do pieczenia. Przypraw wielu nie potrzebuje, jest dobra sama w sobie, tylko trochę soli i... jeść.
No
i oczywiście deser – creme caramel, lody jogurtowe, krem
cytrynowy.
o innych tapas barach w części drugiej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz