Włoszczyzna suszona nie tylko na zimę. Zawsze pod ręką i nie ma obawy, że zostanie kawałek marchewki, selera czy pietruszki. Według
„Kuchni Polskiej” (pod redakcją Stanisława Bergera) powinno się
wziąć na kilogram świeżej włoszczyny:
- 650 g marchewki,
- 200 g pietruszki,
- 150 g selera.
Ale
każdy lubi inaczej i można uzyć innych proporcji, jak również
można dodać natkę pietruszki, selera i marchewki (jednak z natką
marchewki należy uważać, ponieważ ma goryczkę).
Ja
robię mieszankę na tak zwane oko, nie ważę.
Najlepiej
jest suszyć włoszczyznę w przewiewie, w cieniu, w słoneczny
ciepły, suchy, wietrzny dzień.
Jeżeli
nie „dysponujemy” taką pogodą ;) to zostaje nam suszarka do
warzyw lub piekarnik.
Należy
suszyć w piekarniku nastawionym na 60 – 70 stopni, najlepiej z
termoobiegiem, przy lekko uchylonych drzwiczkach.
Włoszczynę
przed suszeniem należy umyć, osuszyć. Można obrać, ale nie jest
to konieczne szczególnie przy marchewce i pietruszce. Seler wymaga
więcej pracy ;)
Z
natki odrzucić brzydkie liście.
Warzywa
pokroić w plasterki.
Rozłożyć
i suszyć, od czasu do czasu przewracając.
Należy
suszyć oddzielnie poszczególne warzywa.
„Zieleninę”
dobrze jest powiesić, ja wieszam na balkonie pod daszkiem.
Wysuszoną
włoszczynę wymieszać i zamknąć w szczelnnie zamykanych słoikach.
Można
taką mieszankę zemleć / zmiksować do uzyskania proszku, takiego warzywka.
Nie
dodaję do niego soli, tylko same warzywa.
Dobrze
mieć taką mieszankę pod ręką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz