Kardy to nowe stare warzywo.
Nowe, bo po wielu latach od niedawna można je kupić.
Stare, bo znane było w Polsce międzywojennej.
Maria Disslowa w książce „Jak gotować” z 1930 roku tak pisze o kardach: „Mniej jeszcze od karczochów znane są u nas kardy. Z kardów używa się wyblichowaną łodygę liścia, którą tnie się na 10-cio cm kawałki.(...) Ściągnąć włókno z łodygi, gotować z dodatkiem cukru, soli i łyżeczki cytrynowego soku.”
Kardy przed zbiorem były bielone, to znaczy pędy zabezpieczano przed dostępem światła. Podobno wówczas są smaczniejsze i nie zawierają goryczy.
Jednak i nie bielone są smaczne i dobrze przygotowane nie zawierają goryczy.
To tak jak ze szparagami, kiedyś sprzedawano wyłącznie białe szparagi, obecnie chyba bardziej popularne są zielone, czyli wolno rosnące. Białe szparagi rosną w kopczykach ziemi chroniącymi je przed światłem.
Łodygi kardów obrać, najlepiej obieraczką do miękkich warzyw, taką z ząbkowanym ostrzem. Należy ściąć całą zewnętrzną skórkę.
Wewnętrzną część łodyżki oskrobać.
Pokroić na kawałki długości około 10 cm. Wrzucić do wody zakwaszonej sokiem z cytryny.
Zagotować wodę, lekko ją osolić i ocukrzyć.
Wrzucić do niej kardy i gotować do miękkości, około 20 minut.
Ugotowane kardy przełożyć na rozgrzane masło i chwilę podsmażyć.
Zasmażka: na patelni lekko zrumienić bułkę tartą, dodać masło, wymieszać. Gdy masło się rozpuści zasmażka jest gotowa.
Kardy ułożyć na talerzu i polać zasmażką.
2 – 3 łodygi kardów,
sól,
cukier,
2 łyżki masła
zasmażka:
20 g bułki tartej,
40 g masła,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz